_______________________________________________________
Jest ciepły, słoneczny dzień. Są wakacje, mieszkasz w
Londynie i masz 19 lat. Postanowiłaś, że zrobisz sobie spacer. Po co siedzieć w
domu w taką ładną pogodę? Spakowałaś do torebki książkę i telefon i wyszłaś z
domu. Mieszkasz na przedmieściach, więc nie ma tu problemu z hałasem. Zaczęłaś
iść chodnikiem. Wokoło stały jednorodzinne domki z pięknymi, zielonymi
trawnikami. Wyjęłaś z torebki książkę i zaczęłaś ją czytać nie zatrzymując się
przy tym. Uwielbiasz takie ciepłe dni. Szłaś już z pół godziny zatapiając się w
lekturze. Swoją drogą bardzo ciekawa książką. Nie patrzyłaś przed siebie, przed
oczami migotały ci tylko coraz to nowe literki. Nagle na kogoś wpadłaś. A
raczej ten ktoś wpadł na ciebie. Książką wypadła ci z rąk, więc szybko
podniosłaś ją z ziemi. Przed tobą stał wysoki mężczyzna. Spojrzałaś trochę
wyżej na jego twarz. Na oko 20 lat. Może trochę więcej. Stał i uśmiechał się do
ciebie.
Ty: Przepraszam. – i już chciałaś go wyminąć, gdy ten nagle
zastąpił ci drogę.
Chłopak: Czekaj. – uśmiechnął się.
Wyjął ci z rąk twoją książkę i sięgnął do kieszeni po
długopis. Otworzył książkę na pierwszej stronie i zaczął coś na niej pisać. Czy
on dawał mi swój autograf?
J: Co ty robisz?! – zapytałaś oburzona. To książka z
biblioteki, a on po niej piszę.
Ch: Daję ci autograf. – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
J: A po co mi twój autograf? – uniosłam brwi w geście
niedowierzania i zaskoczenia.
Ch: Jak to po co? Na pewno chcesz go mieć. Widzę to po
twoich oczach.
J: Co? O co ci chodzi? Właśnie pobazgrałeś mi książkę, która
należy do biblioteki! Przez ciebie będę musiała ją odkupić.
Ch: Pobazgrałem? Mój podpis wart jest tysiące dolarów, a mi
mówisz, że ci pobazgrałem książkę?!
J: Tysiące dolarów? A ty to kto, Mick Jagger czy Michael
Jackson?
Ch: Żartujesz sobie? Louis Tomlinson. Z One Direction.
Najbardziej znany boys-band na całym świecie!
J: Ach, no faktycznie. Moja siostra jest twoją wielką fanką.
Nie zmienia to jednak faktu, że muszę wydawać kasę, żeby kupić nową książkę.
Super, dzięki.
Louis: Okey, zapłacę za nią… A może mogę ci to jeszcze jakoś
wynagrodzić? Pójdziemy na kawę?
J: Nie, wiesz nie mam czasu. Dużo nauki i w ogóle…
L: Są wakacje. Nie wykręcaj się. Chodź, nie zajmę ci dużo
czasu. – uśmiechnął się szeroko.
J: No dobra. Niech ci będzie.
Poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Droga minęła nam na
rozmowie. W lokalu zamówiliśmy po kawie i opowiadaliśmy sobie o naszych
życiach, zainteresowaniach. Louis okazał się być naprawdę fajnym chłopakiem.
Miły, uprzejmy, wesoły. Umówiliśmy się na następne spotkanie. W tej samej
kawiarni. Chyba coś między nami iskrzy. Na razie to pewnie zwykłe zauroczenie,
ale kto wie w co może się przerodzić?
Cudowny :*
OdpowiedzUsuńJak zwykle Lou jaki bezpośredni :D
Czekam na next :*
Kc <3 <3 <3