piątek, 7 lutego 2014

Harry - imagin 11

...
J: Nie gapcie się na mnie, bo wam zajebie. – powiedziałam poważnym tonem, po czym mimowolnie się uśmiechnęłam.
Chłopcy od razu odwrócili ode mnie wzrok i kontynuowali grę.
***

Po godzinie tej jakże interesującej zabawy, wszyscy byli w samych spodniach. Ach, te uroki wycieczek klasowych. Powiem szczerze, że chłopcy bez górnej części garderoby wyglądają całkiem nieźle… Nie, o czym ja myślę… Spojrzałam na zegarek. 21.30 . Coo?! Nie zdążę się umyć! Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w stronę drzwi.

Louis: Gdzie ty idziesz? – zapytał zdziwiony.

J: Muszę się wykąpać. Mam jeszcze pół godziny. A tak a propos, to wy się nie myjecie?

Ls: Umm…. No właśnie. Ja pierwszy!

Przewróciłam oczami i wyszłam z pokoju. Zastanawiam się jak oni maja zamiar zdążyć wykąpać się w 30 minut. Pięć osób… Nieważne. Przeszłam kilka kroków i otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Na swoich łóżkach siedziały Kathy, Abby i Jenny. Coo ? Amber jeszcze się kąpie?! Ja pierdole.

Jenn: Gdzie ty masz bluzkę?! – wykrzyczała z otwartą buzią.

J: Um.. Gorąco mi było. Czy mi się wydaję, czy Amber się jeszcze kąpie? – szybko zmieniłam temat.

Jenn: Taa.. Nawet nie wiem czy ja zdążę. Ty nawet nie masz na co liczyć.

J: Kurwa. – zamyśliłam się. – Mam pomysł.

Wzięłam z walizki piżamę (czyli krótkie spodenki i długą, luźną bluzkę na krótki rękaw), ręcznik i kosmetyczkę. Następnie skierowałam się w stronę drzwi.

Jenn: Co ty robisz? Gdzie ty z tym idziesz?

J: Idę się wykąpać.

Jenn chyba chciała coś jeszcze powiedzieć, ale wyszłam. Mam pewien plan. Użyję swojego uroku osobistego w bardzo szczytnym celu. A konkretnie w celu wykąpania się. Podłe? Skądże. Zapukałam do pokoju 112. Od razu usłyszałam głośne: Proszę! Chwyciłam za klamkę i już po chwili stałam przed chłopakami. Właśnie z łazienki wychodził Zayn. Była 21.45.

J: Kto się jeszcze nie kąpał?

Harry: Tylko ja. A co?

J: A nic. – Harry stał już z ciuchami przed drzwiami łazienki.

Podeszłam do niego. Blisko. Bardzo blisko. Harry otworzył szerzej oczy, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

J: Harry, wiesz, że cię lubię? – powiedziałam uwodzicielskim głosem.

H: T..tak? Lubisz mnie? – uśmiechnął się szerzej. Kurwa, pewnie, że nie.

J: Oczywiście. – chłopak stał tyłem do łazienki. – Masz piękne, zielone oczy.

H: Twoje też są cudowne. – ale się zachwyca. Powoli zaczęłam stawiać małe kroczki w kierunku drzwi łazienki, zmuszając tym samym Harry’ego do cofania.

J: Dziękuje. Jesteś słodki. Może kiedyś będziemy mogli wyjść gdzieś razem? – byliśmy już prawie pod drzwiami.

H: T..tak, ba..bardzo chętnie. – zarumienił się. Czy ja go onieśmielam? Odjazd.

Dotknęłam delikatnie jego policzka dłonią, po czym przybliżyłam twarz do jego szyi. Delikatnie musnęłam jego skórę ustami. Będę musiała wyparzyć usta we wrzątku. Chłopaka chyba sparaliżowało. Wykorzystałam sytuacje i zwinnie wyminęłam go, otwierając przy tym szybko drzwi łazienkowe. Po chwili Harry stał osłupiały w pokoju, a ja szczęśliwa ze zwycięstwa byłam w łazience. Och tak. Udało się. Nagle usłyszałam głośny śmiech reszty chłopaków.

Niall: Haha, wrobiła cię!

Zayn: Ale cię wykiwała! Dobra jest!

Liam: Ziemia do Harry’ego! Haha, nie wierzę w to co widzę!

Śmiali się tak głośno, że nawet gdy odkręciłam wodę, dalej ich słyszałam. Postanowiłam, że wezmę bardzo szybki prysznic, żeby Styles chociaż mógł umyć zęby. No po prostu jestem z siebie dumna. Cóż za cudowny plan. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że Hazza aż tak mi ulegnie. Może faktycznie mu się podobam? Bleeee! Fuuu! Nie mogę o tym myśleć, bo zarzygam im prysznic… A więc to był mój najszybszy prysznic w życiu! 5 minut i gotowe! Wyskoczyłam zza zasłonki i wytarłam się ręcznikiem. Założyłam przygotowane ciuchy. Usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Ups, chyba ktoś tu się wkurzył…

H: Alex, otwórz! – ugh.

Podeszłam do drzwi i je od kluczyłam. Przede mną stał niezbyt szczęśliwy Harold.

H: Wrobiłaś mnie.

J: No. – wyszczerzyłam się.

H: Nie przeprosisz?

J: To żart? Dobra, spadaj, bo muszę jeszcze umyć zęby.

H: O nie! – zaparł się rękami o framugę drzwi.

J: No ale Harry! Przecież muszę!

H: Okey. To ja się zacznę kąpać, a ty myj zęby. Mamy jeszcze 5 minut do ciszy nocnej.

J: No dobra… To wchodź. – przepuściłam go.

Zamknęłam drzwi, a z pokoju słychać było tylko jakieś bliżej nieokreślone dźwięki wydawane przez chłopaków.

H: Nie podglądaj.

J: Żartujesz? Nawet bym nie śmiała. – wykrzywiłam się i podeszłam do umywalki.

Niestety nad umywalką wisi lustro, więc wszystko dokładnie widzę. Harry ściągnął koszulkę i w tym momencie pochyliłam się nad zlewem i schowałam twarz w dłoniach. Więcej zobaczyć nie chcę. Usłyszałam chichot chłopaka. Tak, bardzo śmieszne.

J: Nie ciesz, się, tylko właź pod ten prysznic. – bąknęłam.

Po chwili usłyszałam szum wody. Podniosłam się i zaczęłam myć zęby. Umyłam też twarz, więc byłam bez makijażu. Rozpuściłam długie włosy i przeczesałam je szczotką.

H: Podaj ręcznik. – ja pierdole co za typ.

Podniosłam ręcznik z szafki na której Hazz go zostawił i wrzuciłam go górą prysznica do środka.

H: No dzięki… - powiedział z ironią.

J: Nie ma za co. – odpowiedziałam równie oschle.

H: Wiesz co? Wkurwiasz mnie. I to bardzo.

I w tym momencie odsunął zasłonkę. Miał przewiązany biały ręcznik w pasie. Po chwili skierował słuchawkę prysznica w moją stronę.

J: Nawet nie próbuj puszczać wody. – pogroziłam mu.

Oczywiście mnie nie posłuchał. Przekręcił kurek i po chwili strumień wody wylądował na moim ciele. Zaczęłam uciekać po łazience, ale niestety woda ciągle mnie dosięgała.

J: Harry! Przestań! Wyłącz to!

Najpierw byłam nieźle wkurwiona, ale po chwili zaczęłam się śmiać. Zebrałam w sobie siły i podeszłam do chłopaka, który nadal stał pod prysznicem i bardzo się cieszył z mojego nieszczęścia. Złapałam za słuchawkę i tym razem skierowałam w jego stronę. Konkretniej w stronę twarzy. Po chwili sięgnęłam ręką za nim i zakręciłam wodę.

J: Fajnie? – powiedziałam powstrzymując śmiech. Z jego włosów spływały strużki wody.

H: Tak, zajebiście. Ale ja mam przynajmniej suchą piżamę. – zaśmiał się. Faktycznie.

J: Jak chcesz to też możesz zaraz mieć mokrą. – już chciałam się odwrócić i pobiec po ciuchy chłopaka, gdy ten nagle złapał mnie za nadgarstek.

H: Nie. Z tym spotkaniem to na serio?

J: Co? Z jakim spotkaniem?

H: No przed chwilą przed łazienką. Wtedy jak mnie wykiwałaś…

J: Ach, wtedy. – uśmiechnęłam się. – No nie wiem. Może kiedyś gdzieś wyjdziemy. Po koleżeńsku oczywiście. Pamiętaj, nie rób sobie…

H: Nadziei. – dokończył za mnie. – Tak, wiem. A to, że mam piękne oczy?

J: Nie przesadzaj!

H: Odpowiedz mi. Proszę. Chcę wiedzieć, co o nich sądzisz. – śmiesznie unosił za zmianę brwi.

J: Tak, są ładne. – zaśmiałam się.

H: Zajebiście. Twoje też.  – uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki.

J: Dobra, koniec tych komplementów. Umyj zęby.

H: Czemu? Czyżbyś chciała się ze mną całować? – uśmiechnął się jeszcze szerzej.

J: Niee! – zaprotestowałam od razu. – To chyba normalne, że wieczorem się myję zęby.

Odwróciłam się i skierowałam się ku drzwiom łazienki. Usłyszałam za sobą cichy śmiech Harry’ego i wyszłam do pokoju.

Zayn: Co tam?

J: Z czym?

Z: No z Harry’m. Całowaliście się? – chytrze się uśmiechnął.

J: Coo? Ja pierdole, odbiło wam z tym całowaniem?! Z nikim nie będę się dzisiaj całować!

H: A jutro? – usłyszałam za sobą jego głos.

Odwróciłam się. Stał w samych bokserkach oparty o ramę drzwi.

J: Jutro też nie. Ogarnijcie się. – przewróciłam oczami.

Ls: Oj Alex, żałuj. Harry świetnie całuje. Podobno… - wyszczerzył się.

J: Super. Jak widzicie jestem cała mokra przez tego idiotę. Kto ma pożyczyć koszulkę? – musiałam zmienić temat.

Nagle wszyscy chłopcy zerwali się na równe nogi i zaczęli przeszukiwać swoje torby. Harry tylko się uśmiechnął i podał mi swoją bluzkę, którą trzymał. Tak w ogóle to czemu nie ubrał jej już w łazience? Debil. Chcąc być uprzejmą, wzięłam podarunek. Chłopcy widząc, że mam już to czego potrzebowałam, zaprzestali poszukiwań i ciężko westchnęli. Kurwa, wszyscy się we mnie zakochali? Żarcik. Moja mokra koszulka przylepiła się do mnie, więc z trudnością ją z siebie ściągnęłam. Miałam na sobie czarny stanik zdobiony koronką. Sięgnęłam po mój ręcznik i się wytarłam. Wszyscy chłopcy patrzyli się na mnie jak zaczarowani. Wszyscy oprócz Niall’a oczywiście, bo ten akurat pochłaniał jakieś chipsy. I za to go lubię. Nie gapi się na mnie jak się przebieram. Przeciągnęłam suchą koszulkę Harry’ego przez głowę. Ładnie pachniała. Harry’m… Kurwa, spodenki też mam mokre.

J: Dzięki za koszulkę, ale i tak muszę iść przebrać spodenki. – uśmiechnęłam się. – Dobranoc.

H: Już nie przyjdziesz? – spytał z zawodem w głosie.

J: I tak jest już po ciszy nocnej, więc pora spać. – odwzajemniłam uśmiech. Chyba ostatnio jestem za miła dla tego debila, prawda?

H: No dobra. Chyba masz rację. Jutro czeka nas rudny dzień. Zwiedzanie Nowego Yorku.

J: Właśnie. To dobranoc chłopaki.

Niall: Czekaj! Buziak na dobranoc! – stanął przede mną nadstawiając policzek.

J: Och, no dobra. – cmoknęłam go w policzek, na co się zaśmiał.

Louis: Ja też chcę!

Zayn: I ja!

Liam: Ja też!

No i wyszło na to, że całowałam w policzek każdego tu obecnego. No prawie każdego. Teraz przyszła kolej Harry’ego. Spojrzałam na niego pytająco. On tylko się uśmiechnął i przekręcił głowę nadstawiając policzek. Podeszłam do niego bliżej i musnęłam go ustami w wyznaczone miejsce. Spojrzałam na  niego kątem oka. Uśmiechał się. Przekręcił głowę w moją stronę i zaciągnął się zapachem moich włosów.

H: Pięknie pachniesz. – wyszeptał mi do ucha, na co się zaczerwieniłam.

J: Dzięki. – odpowiedziałam równie cicho. – Ty też.

Odwróciłam się i wyszłam z ich pokoju. Och, co to było? Pięknie pachniesz? Ja pierdole, co tu się dzieje? Mam nadzieję, że nie ulegnę jego zalotom. Chociaż powiem szczerze, że jest mi coraz trudniej. Powoli ukazuję mi się jego druga strona osobowości. Myślałam, że jest zwykłym chamem, podrywaczem. Teraz wydaję się być całkiem miły gościem. I te jego komplementy… Alex, nie myśl o tym! Otworzyłam drzwi od swojego pokoju. Wszystkie dziewczyny były już wykąpane. Podeszłam do łóżka i wyjęłam z walizki spodenki. Weszłam do łazienki i się przebrałam. Oczywiście koszulkę zostawiłam na sobie. Wyszłam z łazienki i opadłam na łóżko.

Jenn: Co robiliście? Czy ty wykąpałaś się u chłopaków? – zapytała z niedowierzeniem.

J: Tak, a co? Mam dar przekonywania, nie wiesz o tym?

Jenn: Oj wiem. – uśmiechnęła się. – Ale chyba nie chcę znać szczegółów. Dobranoc.

Jeszcze przez chwilę blondyny pomarudziły i światło zgasło. Normalnie, to bym nawet nie myślała o tej porze o spaniu, ale w tych warunkach… Jestem nieźle wykończona. Nie tylko fizycznie, ale też psychicznie. Może nie tyle co wykończona, tylko… No nie wiem, po prostu za dużo rzeczy naraz. Zasnęłam momentalnie.
 
____________________________________________
Wiem, że słaby, ale pisany w nocy w przerwach między lataniem do kibla. Tak, wciąż jestem chora. Jutro wstawiam nowy ;-)

1 komentarz:

  1. jest zajebisty!!! Jak wszystkie pozostałe części i imaginy! jesteś zajebista!!!
    kckckckckc <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń