J: Nie gapcie się na mnie, bo wam zajebie. – powiedziałam poważnym tonem, po czym mimowolnie się uśmiechnęłam.
Chłopcy od razu odwrócili ode mnie wzrok i kontynuowali grę.
Chłopcy od razu odwrócili ode mnie wzrok i kontynuowali grę.
***
Po godzinie tej jakże
interesującej zabawy, wszyscy byli w samych spodniach. Ach, te uroki wycieczek
klasowych. Powiem szczerze, że chłopcy bez górnej części garderoby wyglądają
całkiem nieźle… Nie, o czym ja myślę… Spojrzałam na zegarek. 21.30 . Coo?! Nie
zdążę się umyć! Zerwałam się na równe nogi i ruszyłam w stronę drzwi.
Louis: Gdzie ty idziesz? – zapytał
zdziwiony.
J: Muszę się wykąpać. Mam jeszcze
pół godziny. A tak a propos, to wy się nie myjecie?
Ls: Umm…. No właśnie. Ja pierwszy!
Przewróciłam oczami i wyszłam z
pokoju. Zastanawiam się jak oni maja zamiar zdążyć wykąpać się w 30 minut. Pięć
osób… Nieważne. Przeszłam kilka kroków i otworzyłam drzwi od mojego pokoju. Na
swoich łóżkach siedziały Kathy, Abby i Jenny. Coo ? Amber jeszcze się kąpie?!
Ja pierdole.
Jenn: Gdzie ty masz bluzkę?! –
wykrzyczała z otwartą buzią.
J: Um.. Gorąco mi było. Czy mi się
wydaję, czy Amber się jeszcze kąpie? – szybko zmieniłam temat.
Jenn: Taa.. Nawet nie wiem czy ja
zdążę. Ty nawet nie masz na co liczyć.
J: Kurwa. – zamyśliłam się. – Mam
pomysł.
Wzięłam z walizki piżamę (czyli
krótkie spodenki i długą, luźną bluzkę na krótki rękaw), ręcznik i kosmetyczkę.
Następnie skierowałam się w stronę drzwi.
Jenn: Co ty robisz? Gdzie ty z tym
idziesz?
J: Idę się wykąpać.
Jenn chyba chciała coś jeszcze
powiedzieć, ale wyszłam. Mam pewien plan. Użyję swojego uroku osobistego w
bardzo szczytnym celu. A konkretnie w celu wykąpania się. Podłe? Skądże.
Zapukałam do pokoju 112. Od razu usłyszałam głośne: Proszę! Chwyciłam za klamkę
i już po chwili stałam przed chłopakami. Właśnie z łazienki wychodził Zayn.
Była 21.45.
J: Kto się jeszcze nie kąpał?
Harry: Tylko ja. A co?
J: A nic. – Harry stał już z
ciuchami przed drzwiami łazienki.
Podeszłam do niego. Blisko. Bardzo
blisko. Harry otworzył szerzej oczy, a na jego twarzy pojawił się lekki
uśmiech.
J: Harry, wiesz, że cię lubię? –
powiedziałam uwodzicielskim głosem.
H: T..tak? Lubisz mnie? –
uśmiechnął się szerzej. Kurwa, pewnie, że nie.
J: Oczywiście. – chłopak stał
tyłem do łazienki. – Masz piękne, zielone oczy.
H: Twoje też są cudowne. – ale się
zachwyca. Powoli zaczęłam stawiać małe kroczki w kierunku drzwi łazienki,
zmuszając tym samym Harry’ego do cofania.
J: Dziękuje. Jesteś słodki. Może
kiedyś będziemy mogli wyjść gdzieś razem? – byliśmy już prawie pod drzwiami.
H: T..tak, ba..bardzo chętnie. –
zarumienił się. Czy ja go onieśmielam? Odjazd.
Dotknęłam delikatnie jego policzka
dłonią, po czym przybliżyłam twarz do jego szyi. Delikatnie musnęłam jego skórę
ustami. Będę musiała wyparzyć usta we wrzątku. Chłopaka chyba sparaliżowało.
Wykorzystałam sytuacje i zwinnie wyminęłam go, otwierając przy tym szybko drzwi
łazienkowe. Po chwili Harry stał osłupiały w pokoju, a ja szczęśliwa ze
zwycięstwa byłam w łazience. Och tak. Udało się. Nagle usłyszałam głośny śmiech
reszty chłopaków.
Niall: Haha, wrobiła cię!
Zayn: Ale cię wykiwała! Dobra
jest!
Liam: Ziemia do Harry’ego! Haha,
nie wierzę w to co widzę!
Śmiali się tak głośno, że nawet
gdy odkręciłam wodę, dalej ich słyszałam. Postanowiłam, że wezmę bardzo szybki
prysznic, żeby Styles chociaż mógł umyć zęby. No po prostu jestem z siebie
dumna. Cóż za cudowny plan. Szczerze mówiąc, nie wiedziałam, że Hazza aż tak mi
ulegnie. Może faktycznie mu się podobam? Bleeee! Fuuu! Nie mogę o tym myśleć,
bo zarzygam im prysznic… A więc to był mój najszybszy prysznic w życiu! 5 minut
i gotowe! Wyskoczyłam zza zasłonki i wytarłam się ręcznikiem. Założyłam
przygotowane ciuchy. Usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Ups, chyba ktoś tu się
wkurzył…
H: Alex, otwórz! – ugh.
Podeszłam do drzwi i je od
kluczyłam. Przede mną stał niezbyt szczęśliwy Harold.
H: Wrobiłaś mnie.
J: No. – wyszczerzyłam się.
H: Nie przeprosisz?
J: To żart? Dobra, spadaj, bo
muszę jeszcze umyć zęby.
H: O nie! – zaparł się rękami o
framugę drzwi.
J: No ale Harry! Przecież muszę!
H: Okey. To ja się zacznę kąpać, a
ty myj zęby. Mamy jeszcze 5 minut do ciszy nocnej.
J: No dobra… To wchodź. –
przepuściłam go.
Zamknęłam drzwi, a z pokoju
słychać było tylko jakieś bliżej nieokreślone dźwięki wydawane przez chłopaków.
H: Nie podglądaj.
J: Żartujesz? Nawet bym nie
śmiała. – wykrzywiłam się i podeszłam do umywalki.
Niestety nad umywalką wisi lustro,
więc wszystko dokładnie widzę. Harry ściągnął koszulkę i w tym momencie
pochyliłam się nad zlewem i schowałam twarz w dłoniach. Więcej zobaczyć nie
chcę. Usłyszałam chichot chłopaka. Tak, bardzo śmieszne.
J: Nie ciesz, się, tylko właź pod
ten prysznic. – bąknęłam.
Po chwili usłyszałam szum wody.
Podniosłam się i zaczęłam myć zęby. Umyłam też twarz, więc byłam bez makijażu.
Rozpuściłam długie włosy i przeczesałam je szczotką.
H: Podaj ręcznik. – ja pierdole co
za typ.
Podniosłam ręcznik z szafki na
której Hazz go zostawił i wrzuciłam go górą prysznica do środka.
H: No dzięki… - powiedział z
ironią.
J: Nie ma za co. – odpowiedziałam
równie oschle.
H: Wiesz co? Wkurwiasz mnie. I to
bardzo.
I w tym momencie odsunął zasłonkę.
Miał przewiązany biały ręcznik w pasie. Po chwili skierował słuchawkę prysznica
w moją stronę.
J: Nawet nie próbuj puszczać wody.
– pogroziłam mu.
Oczywiście mnie nie posłuchał.
Przekręcił kurek i po chwili strumień wody wylądował na moim ciele. Zaczęłam
uciekać po łazience, ale niestety woda ciągle mnie dosięgała.
J: Harry! Przestań! Wyłącz to!
Najpierw byłam nieźle wkurwiona,
ale po chwili zaczęłam się śmiać. Zebrałam w sobie siły i podeszłam do
chłopaka, który nadal stał pod prysznicem i bardzo się cieszył z mojego
nieszczęścia. Złapałam za słuchawkę i tym razem skierowałam w jego stronę.
Konkretniej w stronę twarzy. Po chwili sięgnęłam ręką za nim i zakręciłam wodę.
J: Fajnie? – powiedziałam
powstrzymując śmiech. Z jego włosów spływały strużki wody.
H: Tak, zajebiście. Ale ja mam
przynajmniej suchą piżamę. – zaśmiał się. Faktycznie.
J: Jak chcesz to też możesz zaraz
mieć mokrą. – już chciałam się odwrócić i pobiec po ciuchy chłopaka, gdy ten
nagle złapał mnie za nadgarstek.
H: Nie. Z tym spotkaniem to na
serio?
J: Co? Z jakim spotkaniem?
H: No przed chwilą przed łazienką.
Wtedy jak mnie wykiwałaś…
J: Ach, wtedy. – uśmiechnęłam się.
– No nie wiem. Może kiedyś gdzieś wyjdziemy. Po koleżeńsku oczywiście.
Pamiętaj, nie rób sobie…
H: Nadziei. – dokończył za mnie. –
Tak, wiem. A to, że mam piękne oczy?
J: Nie przesadzaj!
H: Odpowiedz mi. Proszę. Chcę
wiedzieć, co o nich sądzisz. – śmiesznie unosił za zmianę brwi.
J: Tak, są ładne. – zaśmiałam się.
H: Zajebiście. Twoje też. – uśmiechnął się szeroko ukazując dołeczki.
J: Dobra, koniec tych
komplementów. Umyj zęby.
H: Czemu? Czyżbyś chciała się ze
mną całować? – uśmiechnął się jeszcze szerzej.
J: Niee! – zaprotestowałam od
razu. – To chyba normalne, że wieczorem się myję zęby.
Odwróciłam się i skierowałam się
ku drzwiom łazienki. Usłyszałam za sobą cichy śmiech Harry’ego i wyszłam do
pokoju.
Zayn: Co tam?
J: Z czym?
Z: No z Harry’m. Całowaliście się?
– chytrze się uśmiechnął.
J: Coo? Ja pierdole, odbiło wam z
tym całowaniem?! Z nikim nie będę się dzisiaj całować!
H: A jutro? – usłyszałam za sobą
jego głos.
Odwróciłam się. Stał w samych
bokserkach oparty o ramę drzwi.
J: Jutro też nie. Ogarnijcie się.
– przewróciłam oczami.
Ls: Oj Alex, żałuj. Harry świetnie
całuje. Podobno… - wyszczerzył się.
J: Super. Jak widzicie jestem cała
mokra przez tego idiotę. Kto ma pożyczyć koszulkę? – musiałam zmienić temat.
Nagle wszyscy chłopcy zerwali się
na równe nogi i zaczęli przeszukiwać swoje torby. Harry tylko się uśmiechnął i
podał mi swoją bluzkę, którą trzymał. Tak w ogóle to czemu nie ubrał jej już w
łazience? Debil. Chcąc być uprzejmą, wzięłam podarunek. Chłopcy widząc, że mam
już to czego potrzebowałam, zaprzestali poszukiwań i ciężko westchnęli. Kurwa,
wszyscy się we mnie zakochali? Żarcik. Moja mokra koszulka przylepiła się do
mnie, więc z trudnością ją z siebie ściągnęłam. Miałam na sobie czarny stanik
zdobiony koronką. Sięgnęłam po mój ręcznik i się wytarłam. Wszyscy chłopcy
patrzyli się na mnie jak zaczarowani. Wszyscy oprócz Niall’a oczywiście, bo ten
akurat pochłaniał jakieś chipsy. I za to go lubię. Nie gapi się na mnie jak się
przebieram. Przeciągnęłam suchą koszulkę Harry’ego przez głowę. Ładnie
pachniała. Harry’m… Kurwa, spodenki też mam mokre.
J: Dzięki za koszulkę, ale i tak
muszę iść przebrać spodenki. – uśmiechnęłam się. – Dobranoc.
H: Już nie przyjdziesz? – spytał z
zawodem w głosie.
J: I tak jest już po ciszy nocnej,
więc pora spać. – odwzajemniłam uśmiech. Chyba ostatnio jestem za miła dla tego
debila, prawda?
H: No dobra. Chyba masz rację.
Jutro czeka nas rudny dzień. Zwiedzanie Nowego Yorku.
J: Właśnie. To dobranoc chłopaki.
Niall: Czekaj! Buziak na dobranoc!
– stanął przede mną nadstawiając policzek.
J: Och, no dobra. – cmoknęłam go w
policzek, na co się zaśmiał.
Louis: Ja też chcę!
Zayn: I ja!
Liam: Ja też!
No i wyszło na to, że całowałam w
policzek każdego tu obecnego. No prawie każdego. Teraz przyszła kolej
Harry’ego. Spojrzałam na niego pytająco. On tylko się uśmiechnął i przekręcił
głowę nadstawiając policzek. Podeszłam do niego bliżej i musnęłam go ustami w
wyznaczone miejsce. Spojrzałam na niego
kątem oka. Uśmiechał się. Przekręcił głowę w moją stronę i zaciągnął się
zapachem moich włosów.
H: Pięknie pachniesz. – wyszeptał
mi do ucha, na co się zaczerwieniłam.
J: Dzięki. – odpowiedziałam równie
cicho. – Ty też.
Odwróciłam się i wyszłam z ich
pokoju. Och, co to było? Pięknie pachniesz? Ja pierdole, co tu się dzieje? Mam
nadzieję, że nie ulegnę jego zalotom. Chociaż powiem szczerze, że jest mi coraz
trudniej. Powoli ukazuję mi się jego druga strona osobowości. Myślałam, że jest
zwykłym chamem, podrywaczem. Teraz wydaję się być całkiem miły gościem. I te
jego komplementy… Alex, nie myśl o tym! Otworzyłam drzwi od swojego pokoju.
Wszystkie dziewczyny były już wykąpane. Podeszłam do łóżka i wyjęłam z walizki
spodenki. Weszłam do łazienki i się przebrałam. Oczywiście koszulkę zostawiłam
na sobie. Wyszłam z łazienki i opadłam na łóżko.
Jenn: Co robiliście? Czy ty
wykąpałaś się u chłopaków? – zapytała z niedowierzeniem.
J: Tak, a co? Mam dar
przekonywania, nie wiesz o tym?
Jenn: Oj wiem. – uśmiechnęła się.
– Ale chyba nie chcę znać szczegółów. Dobranoc.
Jeszcze przez chwilę blondyny
pomarudziły i światło zgasło. Normalnie, to bym nawet nie myślała o tej porze o
spaniu, ale w tych warunkach… Jestem nieźle wykończona. Nie tylko fizycznie,
ale też psychicznie. Może nie tyle co wykończona, tylko… No nie wiem, po prostu
za dużo rzeczy naraz. Zasnęłam momentalnie.
____________________________________________
Wiem, że słaby, ale pisany w nocy w przerwach między lataniem do kibla. Tak, wciąż jestem chora. Jutro wstawiam nowy ;-)
jest zajebisty!!! Jak wszystkie pozostałe części i imaginy! jesteś zajebista!!!
OdpowiedzUsuńkckckckckc <3 <3 <3