wtorek, 11 lutego 2014

Harry - imagin 15

...
Nie zwróciłam uwagi na prośbę dziewczyny i pospiesznie wyciągnęłam telefon z kieszeni spodni. Wybrałam numer i przyłożyłam urządzenie do ucha. Po dwóch sygnałach w końcu usłyszałam znajomy głos.
***
 
J: Cześć Ted! Przepraszam, że dopiero teraz dzwonie, ale kompletnie zapomniałam!

Ted: Oj, Alex. Skleroza nie boli, prawda?

J: No nie boli. Co tam u ciebie?

T: Dowiesz się jak się spotkamy. Wiesz co? Dzisiaj jest zajebista impreza w klubie. Wpadniesz?

J: Ciekawe jak… Jestem pod opieką nauczycielki, która przyłapała mnie w łóżku z kolegą. To znaczy my nic nie robiliśmy… Ale ona i tak jest na mnie teraz cięta.

T: Tak, tak, nie tłumacz się… Jakoś dasz radę się wymknąć. Zabierz ze sobą znajomych. Tylu ilu chcesz. Mówię ci, impreza będzie wypas! Ubierz się seksownie i wpadaj! Zaraz prześlę ci adres sms’em. O 22.00 zaczynamy.

J: No dobra. Wiesz, że imprezie się nie oprę. Pa. Kocham cię!

T:  Ja ciebie też siostrzyczko!

Rozłączyłam się i usiadłam ciężko na łóżko.

Jenn: Jaka impreza? – spytała zaciekawiona.

J: No właśnie. O 22.00 jedziemy na imprezę. Fajnie, nie?

Jenn: Ale jak my się wymkniemy? Oszalałaś?!

J: No pewnie i to już dawno. Nie martw się, damy radę.

Tak, na pewno. Ucieknę z hotelu na imprezę. I rano wrócę tu powrotem. Jestem jakaś jebnięta? Chyba tak. Przez następne kilka godzin rozmyślałam nad planem ucieczki. Nawet podczas kolacji nie zwracałam uwagi na gapiącego się bezczelnie na mnie Bradley’a . Po kolacji postanowiłam złożyć chłopakom pewną propozycję. Wygramoliłam się w tym celu z pokoju i skierowałam się w stronę ich drzwi. Zapukałam i weszłam nie czekając na odpowiedź. Skrzywiłam się widząc jak Liam nosi na plecach półnagiego Zayn’a. Pokiwałam głową i westchnęłam. Czy oni kiedyś dorosną? Chłopaki widząc mnie szybko się ogarnęli i jakby… stanęli na baczność? Ja pierdole, jestem aż tak zajebista? Wzięłam głęboki oddech i weszłam głębiej do pokoju. Harry siedział na podłodze i robił coś na telefonie, Niall żarł kanapki (Bóg wie skąd on je wziął) , a Louis szukał czegoś pod łóżkiem.

J: Mam dla was propozycję. – chłopcy spojrzeli na mnie zaciekawieni.

Zayn: Słuchamy.

J: Jest impreza. Dzisiaj. Jak byście chcieli… - nie zdążyłam dokończyć, bo ktoś mi przerwał…

Niall: Taaak!

J: Niall, jeszcze nie skończyłam. Więc jak byście chcieli, to możecie iść z nami. To znaczy ze mną i z Jenn. Tylko jest problem… Trzeba wyjść niezauważalnie z tego hotelu. No i mam taki pomysł, żeby wyjść po ciszy nocnej, jak już skończy się obchód nauczycieli po pokojach. Sądzę, że to może się udać…

Louis: Pewnie, że się uda! Okey, to my zaczynamy przygotowania.

J: No i za to was lubię. Żart, nienawidzę was. – uśmiechnęłam się szeroko, na co chłopcy zaczęli się śmiać.

Spojrzałam na Harry’ego. Patrzył na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy. Czemu on musi być taki ładny? Kurwa, jakby nie mógł być pasztetem…

Na szczęście wzięłam tu ze sobą sukienkę, która może nadać się na imprezę. Szpilki też spakowałam. Skąd ja wiedziałam, że się przydadzą? Chyba po prostu bardzo dobrze znam mojego brata. Po powrocie do pokoju oznajmiłam Jenn, żeby zaczęła się przygotowywać. Wzięłam szybki prysznic i umalowałam się trochę mocniej niż na co dzień. Włosy rozpuściłam i zrobiłam lekkie fale. Ubrałam czarną sukienkę, które sięgała do połowy ud. Na górze była obcisła, a na dole lekko rozkloszowana. Jenn miała na sobie także czarną, ale za to bardzo obcisłą sukienkę. Spojrzałam na zegarek. Akurat wybiła 22.00. Dałam znak mojej przyjaciółce i szybko schowałyśmy się w naszych kieckach pod kołdrę. Nasze „koleżanki” na szczęście już od godziny spały, więc chyba nawet nie zorientowały się, że gdzieś wychodzimy. I dobrze, bo jeszcze by na nas nakapowały. Albo co gorsza, chciałyby iść z nami. Na szczęście śpią. Po chwili do pokoju weszła jakaś nauczycielka i widząc, że wszystkie smacznie śpimy, za minutę już jej u nas nie było. Odczekałyśmy jeszcze jakiś czas, żeby poszła do swojego pokoju i po cichu wstałyśmy z łóżek. Wzięłyśmy szpilki w ręce i po cichu wyszłyśmy z pokoju. Skradałyśmy się przez korytarz, po czym bezgłośnie weszłyśmy do pokoju chłopaków. W pokoju było ciemno, a oni chyba leżeli w łóżkach.

J: Śpicie?

Zayn: Nie, no co ty…

Za chwile wszyscy wyskoczyli spod pościeli elegancko ubrani. To znaczy nie w garniturach, żeby nie przesadzać. Harry był ubrany w czarne, dosyć obcisłe jeansy, białą koszulkę i granatową marynarkę. Cóż, wyglądał dość pociągająco. Chłopcy uśmiechnęli się na nasz widok. Harry utkwił we mnie swój wzrok, ale po chwili jakby się otrząsnął i podszedł do drzwi.

Harry: To co? Zaczynamy akcje? – powiedział cicho z uśmiechem wymalowanym na twarzy.

Przytaknęliśmy i ruszyliśmy w stronę drzwi. Szliśmy cichutko korytarzem, aż w końcu dotarliśmy do windy. Nie powiem, bardzo ciężko było zmieścić się tam siedmiu osobom. Było tak ciasno, że chyba ogórkom w słoiku jest wygodniej. Zjechaliśmy na dół. Na recepcji na szczęście nikogo nie było. Wyszliśmy na zewnątrz, a ja ubrałam buty. Lekko się zachwiałam, ale po chwili stałam już pewnie na wyprostowanych nogach. Zayn zadzwonił po taksówkę. A w sumie to po dwie taksówki, bo nie mieliśmy zamiaru znowu się tak cisnąć. Po 10 minutach stania na zimnie, dwa auta w końcu podjechały pod hotel. Szybko się do nich zapakowaliśmy i ruszyliśmy pod wyznaczony adres. Gdy dojeżdżaliśmy do klubu, słychać już było zagłuszone dźwięki muzyki. Wysiedliśmy z aut i stanęliśmy przed wejściem. Ochroniarze sprawdzili nasze dowody i po chwili w uszach dudniła mi już tylko bardzo głośna muzyka. Złapałam się z Jenn za rękę, żeby się przypadkiem nie zgubić. Podeszłyśmy do baru. Zawołałam chłopaków gestem ręki i stanęli koło nas. Zamówiliśmy po drinku i wypiliśmy na dobre rozpoczęcie zabawy. Mówiłam już, że mam mocną głowę? Tak, mogę wlać w siebie dość dużo procentów. Po wypiciu alkoholu chłopcy zniknęli gdzieś w tłumie tańczących ludzi. Uśmiechnęłam się w stronę Jenn i już po sekundzie byłyśmy na parkiecie. Leciała bardzo szybka, skoczna muzyka, więc łatwo było mi złapać rytm. Po chwili wywijałyśmy już jak nieźle napite laski. Co chwilę patrzył się na mnie jakiś chłopak,  ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi. Nagle poczułam czyjś mocny uścisk od tyłu. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam twarz mojego brata, Ted’a.

J: Ted! Cześć braciszku! – próbowałam przekrzyczeć muzykę.

Ted: Hej kochana! – krzyczał pochylając się nade mną. – Choć coś wypijemy!

Przytaknęłam głową w geście zrozumienia i ruszyliśmy do baru trzymając się za rękę. Usiedliśmy na wysokich stołkach. Tu było nieco ciszej i mogliśmy rozmawiać w miarę normalnie.

T: Mów Alex, co tam u ciebie?- spytał podekscytowany.

J: Wszystko dobrze. Lepiej gadaj jak ty się czujesz? Znalazłeś już sobie dziewczynę, czy nadal tylko imprezujesz?

T: Nie przesadzaj, przecież też pracuje. Ale nie, nie znalazłem. Czekam na tą właściwą. Wiesz, świetny tyłek, ładne nogi i tak dalej. – wyszczerzył się. – No i oczywiście dobry charakter.

J: Tak, tak. Nic a nic się nie zmieniłeś. Dalej taki sam Ted. – uśmiechnęłam się i po raz kolejny przytuliłam chłopaka.

Wypiliśmy po kieliszku wódki.

T: A ty? Znalazłaś sobie faceta?

J: Nie. I nie szukam. Chociaż powiem ci szczerze, że ostatnio mi się powodzi. – zaśmiałam się.

T: No ja się nie dziwię! – zmierzył mnie wzrokiem od butów aż do głowy. – Taka laska, to wiadomo, że chłopaki za tobą latają!

J: Oj widzisz, to chyba nie tak działa. Ty też jesteś zajebiście przystojny, a dalej nikogo nie masz. – wybuchłam śmiechem.

T: Ty też się nic nie zmieniłaś. Dalej taka pyskata. – również zaczął się śmiać.

Zauważyłam, że w naszą stronę zmierza Harry. Nie uśmiechał się, więc chyba nie był zbyt zadowolony. Impreza mu się nie podoba, czy jak? Podszedł do nas bliżej i stanął przed ladą z rękami w kieszeniach spodni.

J: Ach. Ted, to jest Harry. Mój znajomy. Harry, to jest Ted. Mój brat.

Po moich ostatnich słowach Harry szeroko się uśmiechnął i odetchnął z ulgą. Pewnie biedny myślał, że Ted to mój chłopak. Przykre. Chłopcy podali sobie ręce na przywitanie. Ted zamówił kolejną kolejkę szotów. Wzięłam kieliszek do ręki i czekałam na resztę towarzystwa.

J: No pijecie, czy nie?

T: A tak jak zwykle chętna do picia. Harry, w Londynie ona też tak chleje?

H: Um.. Nie wiem. Jestem z nią na pierwszej imprezie.

T: O stary, to ty jeszcze nie widziałeś jej w akcji? Ta dziewczyna potrafi się bawić!

J: Ted! Wyrabiasz mi złą opinię. – zaczerwieniłam się.

T: Przestań Mała. Jeśli potrafisz się dobrze bawić, to tylko dobrze o tobie świadczy. Pamiętasz jaką imprezę zrobiliśmy na twoją szesnastkę? Rodzice znaleźli nas nad ranem jak spaliśmy w altance na ogródku. Tak, to ja cię wszystkiego nauczyłem. Nauczyłem cię pić Maleńka!

J: Och, dziękuje braciszku. Jestem ci za to taka wdzięczna… - udawałam poważną minę, ale nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem.

Wszyscy zaczęliśmy się głośno śmiać. Harry ciągle mi się przyglądał. Zorientowałam się, że nadal trzymam w ręku pełny kieliszek. Podniosłam go do ust i szybkim ruchem przechyliłam, tak, że gorzka ciesz od razu rozlała mi się w całym gardle. Chłopcy zaśmiali się i po chwili powtórzyli moje poczynania. Ted chyba pił już coś wcześniej, bo był już nieźle wstawiony.

T: Idę na parkiet. Coś czuję, że dzisiaj znajdę miłość mojego życia. – powiedział przyglądając się dziewczynom kręcącym pupami w tańcu.

Zaśmiałam się i spojrzałam na Harry’ego. Przyglądał mi się z poważną miną.

J: Co się tak patrzysz? Mam coś na twarzy? – zaczęłam obmacywać twarz ręką.

H: Nie, nie masz. – zaśmiał się.

J: Więc co?

H: Nic. Ładnie wyglądasz.

J: Oj nie gadaj, tylko chodź tańczyć. – mówiąc to złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą. W połowie drogi na parkiet chłopak zatrzymał się niespodziewanie. Spojrzałam na niego pytająco i puściłam jego rękę.

H: Na razie popatrzę. Ty idź tańcz.

Skinęłam głową i poszłam w tango. W pełni oddałam się muzyce. Po chwili poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Odwróciłam się i zobaczyłam Niall’a. Uśmiechnęłam się do niego i zaczęliśmy razem tańczyć. Wywijaliśmy na parkiecie jak dzieci specjalnej troski. Czemu przy nim zawsze się tak zachowuję? Cofam się w rozwoju o przynajmniej 8 lat. Dziwne. Chociaż nie, chyba po prostu zniżam się do jego poziomu. Myśląc o tym, jeszcze szerzej się uśmiechnęłam. Po chwili dołączyli do nas Louis i Liam. Spojrzałam w stronę Harry’ego. Siedział z Zayn’em przy barze i popijał jakiegoś drinka. Po chwili Zayn wstał i dołączył do nas. Teraz Hazza został tam sam i przyglądał się nam z uwagą. Gdy ta szybka piosenka się skończyła, usłyszałam pierwsze wolniejsze nuty. Już chciałam odejść do baru, gdy nagle Zayn złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Zdziwiłam się trochę, ale założyłam mu ręce na ramiona i zaczęliśmy kołysać się w rytm powolnej piosenki.
 

4 komentarze:

  1. Jejku, cudowny <3 <3 <3
    Ja nie mogę, robi się coraz ciekawiej, do akcji wkracza Zayn :) no, no, no :D
    Nie mogę się doczekać następnej części :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo lubię komplikować ;) Następny będzie jeszcze ciekawszy ;D Przynajmniej tak mi się wydaje ;)

      Usuń
  2. Mega! Mam nadzieje że kolejny wyjdzie niedługo. Lubię czytać ten blog bo jest ciekawy i nigdy nie wiesz co się wydarzy. Zaskakujesz i komplikujesz, a to mi się podoba. Czekam na next:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa ;) "Komplikacja" to moje drugie imię ;P A next jutro po południu ;-)

      Usuń