Szłam ulicami Londynu. Czy to możliwe? Czy chłopak może być
tak miły i nic ode mnie nie chcieć? Nie jestem pewna… Ale pójdę na tę imprezę.
Raz się żyje. Już tyle w życiu przeszłam- przeżyję i to. Weszłam do mojego
hotelowego pokoju.
Suz: Gdzieś ty była?! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam??
– Suz była przerażona – Dzwoniłam do ciebie!
Ja: … znasz One Direction?
Suz: No pewnie, że znam! Wszystkie dziewczyny ich znają! Ale
co to ma do rzeczy? Mów gdzie byłaś i co robiłaś.
Naprawdę? Czy tylko ja ich nie znam? Czy coś ze mną nie tak?
J: No więc byłam u pewnego chłopaka… A w sumie u chłopaków…
Opowiedziałam przyjaciółce całą swoją dziwną historię. Suz
patrzyła na mnie z opuszczoną szczęką i wytrzeszczonymi oczami.
J: No i Harry zaprosił mnie dzisiaj na imprezę. Chyba pójdę…
S: Coo? Chyba?! Chłopak z 1D – Harry Styles zaprosił cię na
imprezę, a ty mówisz „chyba” ?! Kobieto, ogarnij się! Boże spałaś w domu One
Direction…
J: No i co z tego? To normalni chłopacy. Jak wszyscy inni.
Chociaż powiem ci szczerze, że są wyjątkowi mili i zabawni.
S: To super! Co założysz? Jak się umalujesz? A fryzura?
Dawaj, zaczynamy przygotowania!
J: Spokojnie Suzy, to tylko impreza!
S: Tak, to tylko impreza ze Stylesem. Najbardziej pożądanym
chłopakiem wśród dziewczyn całego świata.
J: Nie przesadzaj. Na pewno nie są aż tak popularni…
S: A jednak! Idź się kąpać, już 15.00.
J: Dobra, dobra, już idę.
Wzięłam długą, odprężając kąpiel. Potem przez 3 godziny
wybierałyśmy sukienkę, robiłyśmy makijaż, włosy…
S: Noo, wyglądas bajecznie.
Miałam na sobie czarną, krótką sukienkę. Na górze była
koronkowa, przylegająca. Od pasa rozszerzała się, czarny tiul rozchodził się na
boki. Była bez ramiączek. Oczy miałam pomalowane delikatnie, usta podkreślone
czerwoną, krwistą szminką. Włosy miałąm rozpuszczone, delikatnie pofalowane.
J: Która godzina?
S: 18.50. Hazza zaraz przyjedzie. – spojrzała przez okno –
Już czeka! Jakie to słodkie… Dobra, więc tak. Miej ciągle telefon pry sobie,
jakby coś się działo, to od razu dzwoń.
J: Okey, nie martw się o mnie. Przy Harrym czuję ię
wyjątkowo bezpiecznie. Widzę, że nie chce mnie skrzywdzić…
S: Bo nie wszyscy faceci są tacy jak Adam. No już. Leć!
J: Dobra, idę. Życz mi szczęścia. – uśmiechnęłam się.
Suz była zawsze przy mnie. Po Valentino była drugą osobą,
którą tak bardzo kocham. Schodziłam po schodach, otworzyłam drzwi na zewnątrz.
Harry stał oparty o samochód. Zaczął patrzeć na mnie oczami wielkości
pięciozłotówek. Począwszy od nóg, na twarzy kończąc. Uśmiechnęłam się szeroko.
Styles miał na sobie czarny garnitur, białą koszulę i muszkę. Zamiast
eleganckich butów, oczywiście czarne trampki. Ja miałam na nogach wysokie,
czarne szpilki. To moje ulubione obcasy- były bardzo wygodne. Podeszłam bliżej
chłopaka i nieśmiało pocałowałam go w policzek. Zarumienił się.
H: Wyglądasz… Cudownie. – Harry pokazał swoje śliczne zęby.
J: Dziękuję. Ty też wyglądasz niczego sobie. – zaśmiałam
się. Harrold otworzył mi drzwi od auta. Weszłam. Po chwili byliśmy w drodze.
Nie odzywaliśmy się. Chłopak co chwilę na mnie spoglądał. Dojechaliśmy po ok.
15 minutach. Gentelman otworzył mi drzwi. Przed klubem stali już chłopcy z
zespołu. Gdy wyszłam, wszyscy wlepili we mnie swoje spojrzenia. Harry wziął
mnie delikatnie pod rękę i ruszyliśmy w stronę wejścia. Hdy przechodziliśmy
obok chłopców, Hazza szturchnął Louis w ramię.
H: Co się gapicie? Idziecie, czy nie?
Louis: Tak, tak, idziemy…
Napisałam już duuużo rozdziałów i po kolei będę je dodawać ;) Piszcie, czy się podoba i o czym chcecie.
Polecałaś nam swojego bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny :-)
Pisz dalej !
Marta :-)