niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 2


Mam na imię Aleksandra. Nawet o tym nie wspomniałam. Znajomi (których z resztą dużo nie mam) wołają na mnie Alex. Wbiegłam do domu zdyszana Opierając się rękoma o ścianę doszłam do mojego pokoju. Wykończona upadłam  na łóżko. Wiedziałam już, że nie mogę tu długo zostać. Wzięłam do ręki telefon. Wybrałam numer do mojej przyjaciółki- Zuzanny. Mówiłam do niej Suzy.

Suz: Halo?

Ja: Suz? Wyjeżdżam. Pojedź ze mną. Proszę.

S: Co? Gdzie? Czemu?! Mów o co chodzi!

J: Adam… Już nie wytrzymałam. Uciekłam. Ale on mnie znajdzie. Muszę wyjechać! Proszę!

S: Rozumiem. W końcu skończyłaś z tym draniem. Dobrze zrobiłaś. Gdzie? Gdzie chcesz jechać?

J: Jak najdalej stąd. Do Londynu. Może tam mnie nie znajdzie.

S: Okey, jadę. Zawsze chciałam tam pojechać, a w końcu są wakacje. Kiedy wyjazd? Za miesiąc, dwa?

J: Jutro.

S: Coo?! Jak to jutro?!

J: Nie mam więcej czasu, Suz. On mnie znajdzie i zabiję. Znasz go.

S: No dobrze, wariatko. Załatwię bilety. Ty się o nic nie martw. Pakuj się, ja ci zaraz wyślę sms-a o której lecimy.

J: Suzy, jesteś kochana! Ratujesz mi życie! Na razie!

S: Cześć, trzymaj się.

*Dzień później* 2 lipiec

No tak, dzisiaj lecę do Londynu. O 8.00 mamy lot. Jest 6.00, więc muszę się zbierać. Jedziemy autobusem na lotnisko. Valentinem zaopiekuje się moja koleżanka Julia. Jej też ufam. Val ją lubi, więc nie będzie problemów. Za miesiąc lub dwa wrócę do mojego kochanego. Jak tylko ogarnę swoje życie. Wzięłam wszystkie swoje oszczędności. Jest tego sporo, bo praktycznie nic sobie nie kupuje. Zarabiałam na treningach koni i dorywczo pracowałam w przychodni weterynaryjnej. Suz także zabierała ze sobą sporo pieniędzy. Jest malarką i sprzedaje swoje obrazy.

*Wieczór* 2 lipiec

Zamieszkałyśmy w małym hotelu w Londynie. Tak, tu mi będzie dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz