Witam wszystkich! Dzisiaj urodziny Zayna, o czym
dowiedziałam się wczoraj, więc nabazgrałam dla was krótkiego imagina o nim.
Trochę bez sensu, ale pisałam go 10 minut, więc czego tu się spodziewać ;D
Czemu ja zawsze robię takie długie wstępy? Następny będzie krótszy, obiecuje
;-)
Mamy rok 2014, 12 stycznia, Londyn. Dzisiaj niedziela- na
szczęście. Jest godzina 11.00, a ja dopiero co zwlokłam się z łóżka. Zeszłam na
dół po schodach. W kuchni siedzieli już moi rodzice i młodszy brat.
Mama: Cześć Alex, na stole masz kanapki i sok. My idziemy
zawieźć Carla(mój brat) do babci, bo zaraz jedziemy do cioci Ann. Wrócimy
późnym wieczorem, więc nie czekaj na nas.
Ja: Okey…
Tata: Tylko wiesz, żadnych imprez, chłopaków i tak dalej.
J: Tatoo.. Mam 18 lat, nie pozwalasz mi się spotykać z
chłopakami?? – zapytałam z uśmieszkiem na twarzy.
T: Niestety już nie mogę ci zabronić. Tylko ostrzegam cię,
że jak wrócimy, a tu będzie pełno ludzi i alkoholu, to będziesz miała
przechlapane!
M: Alex, kochanie, jak przyjdzie do ciebie jakiś chłopak, to
nie zapomnij o gumce, bo na dziecko jesteś jeszcze za młoda.
J: Mamo! – tak, moja mama jest dość szczera i prostolinijna.
Rodzice wyszli i zostałam sama w domu. Uwielbiam tu być
sama. I wcale nie chodzi mi o sprowadzanie facetów. Jestem sama już od
dłuższego czasu i mi z tym dobrze. Włączyłam radio na full. Leciała jakaś
piosenka One Direction. Ja pierdole, żałośni są. Nie jestem ich fanką i chyba
dlatego nie mam koleżanek. Wszystkie laski ganiają za nimi jak za jakimiś
bogami, a to przecież zwykłe cioły. Podreptałam po schodach do swojego pokoju.
Trzeba się jakoś ogarnąć. Weszłam do mojej prywatnej łazienki, którą tak
ubóstwiałam. Umyłam twarz, pomalowałam rzęsy tuszem, delikatna kredka, trochę
pudru i już. Włosy upięłam w luźnego koka. Mam długie, jasno brązowe włosy,
które także kocham. Ogólnie nie mam jakichś kompleksów. Codziennie ćwiczę, więc
nie martwię się o swoją figurę. Nie mam predyspozycji do tycia i mogę jeść
praktycznie wszystko. Taa, jestem zajebista. Ubrałam się w czarne obcisłe rurki
i białą bluzę z napisem ‘Forever YOUNG’. Wróciłam do pokoju. Otworzyłam szafkę
i wyjęłam paczkę L&M-ów. Włożyłam do kieszeni i zeszłam na dół. Ubrałam
kurtkę, trapery i wyszłam na dwór. Zamknęłam drzwi wejściowe na klucz i
ruszyłam w stronę sklepu. Mieszkam w jednej z dzielnic Londynu. Nie jest tu
zbyt kolorowo… Ani też wesoło. Kupiłam sobie Pepsi w puszce, ciastka i coś tam
jeszcze to jedzenia. Wracając zapaliłam papierosa i szybko go wypaliłam. Byłam
w klasie jedyną dziewczyną, która pali. Plastiki chyba się boją, że jak włożą
fajkę do ust, to im się twarz stopi. W ogóle miałam w szkole jakichś lalusiów,
pedałów i skurwysynków. I tych pięciu chłopaków w kolorowych rurkach i
koszulkach opinających ich zacne kaloryfery (nawet ja mam od nich większy, o
czym ja mówię?) . Chyba nie pasuję do tej szkoły. Nauczyciele uważają mnie za
jakąś buntowniczkę i zdemoralizowaną gówniarę. Ja pierdole, nie moja wina, że
po korytarzach budy turlają się tylko jakieś rozciapciane ciamajdy. Włożyłam
klucz do zamku i przekręciłam. Na świeżym powietrzu czułam się jednak
zdecydowanie lepiej. Była już 14.00, więc zjadłam sobie jakieś odgrzewane
naleśniki z dżemem i walnęłam się na kanapę przed telewizorem. Jaki program o
gwiazdach, serial romantyczny, program randkowy.. Czy ten świat już do końca oszalał?!
Postanowiłam, że idę poćwiczyć. Tylko to mam do roboty. Przebrałam się w jakiś
top i legginsy i ćwiczyłam z 3 godziny. To dla mnie normalka, ciągle to robię.
Jest już 17.00. Zrobiło się ciemno, więc ubrałam się z powrotem w ciuchy i
wyszłam na ulicę. Weszłam w jakąś boczną, ciemną uliczkę i stanęłam oparta
plecami o poobdzieraną ścianę. Założyłam kaptur na głowę i utkwiłam wzrok w
zniszczonej kostce brukowej. Kurwa, czemu nie wzięłam kurtki. Nagle usłyszałam
po swojej prawej stronie niski, męski głos:
- Masz ognia? – podniosłam głowę i zobaczyłam chłopaka o
ciemnych włosach- A nie, sorry…
Ja: Czemu nie?
Chłopak: Myślałem, że jesteś chłopakiem.
Ja: A dziewczyny nie mogą mieć ognia? – zapytałam zdziwiona.
Ch: Noo, przeważnie nie mają.
Wyjęłam z kieszeni zapalniczkę. Chłopak stał przede mną
zdziwiony.
J: Co, zatkało cię? Gdzie masz fajkę? – chłopak podniósł
prawą rękę, w której trzymał papierosa i włożył go sobie do ust.
Podeszłam bliżej i zapaliłam go. Wyjęłam paczkę z kieszeni i
także zapaliłam. Wciągnęłam dym ustami i delikatnie wypuściłam go do góry.
Chłopak bacznie mi się przyglądał.
J: O co ci chodzi? Zgwałcić mnie chcesz, czy co? – chyba
odziedziczyłam szczerość po mamie…
Ch: Nie, no co ty. – zaśmiał się- Po prostu ładnie wyglądasz
z papierosem. Nie znam dziewczyny, która pali.
J: No to zajebiście.
Ch: Chłopaki z zespołu wkurwiają się na mnie, że palę.
J: Z zespołu? Powiedz mi jeszcze, że grasz w jakimś
boys-bendzie, to już naprawdę jebnę na ziemie. – zażartowałam.
Ch: Tak, gram. W sumie śpiewam. W One Direction. Nie
przedstawiłem się- Zayn Malik. Autografy i fotki później. – uśmiechnął się
szeroko.
J: Serio?? A już myślałam, że spotkałam normalnego kolesie.
Nara. – odwróciłam się i zaczęłam iść.
Zayn: Ej, czekaj! Jestem przecież normalny, o co i chodzi? –
krzyczał za mną. Zatrzymałam się.
J: Tak. Jesteś
normalnym pedałem, wypicowanym chłopczykiem, którego kręcą dziewczynki, które
nakładają na twarz tapetę szpachelką. Faktycznie, jesteś całkiem normalny.
Zayn: Coo? Nie znasz mnie, czemu tak mówisz?
J: Chodzisz do szkoły na West High, prawda? Ja też.
Zauważyłeś mnie tam kiedyś? Na pewno nie. Czemu? Bo zwracałeś uwagę na moje
plastikowe koleżanki. Jaki z tego morał? Chyba sam wiesz.
Z: Jesteś zajebista.
J: Co?
Z: No jesteś zajebista. Jeszcze nikt mi tego nie powiedział.
Ale wcale taki nie jestem. Może na zewnątrz wydaje się być słodkim chłopakiem,
do którego lgną dziewczyny. Ale sama widzisz- jestem tutaj, w tej ciemnej
dzielnicy i palę z tobą szluga w swoje urodziny.
J:Masz dzisiaj urodziny? No tak. Może coś w tym jest. To
wszystkiego najlepszego. – posłałam mu na dłoni udawanego całusa.
Z: Dzięki, ale wolałbym prawdziwego. – nastawił policzek.
J: Chyba cię jaja swędzą. Idę do domu.
Z: Czekaj! Może pójdziemy do mnie?
J: Ja pierdolę, myślisz, że jestem głupia? Jak chcesz mnie
przelecieć, to po prostu powiedz.
Z: I się zgodzisz?
J: No pewnie… że NIE.
Z: Aha… Dziwna jesteś.
J: Wiem. Narka.
Z: Hej, nawet nie wiem jak masz na imię!
J: Alex. – odwróciłam się i chciałam ruszyć, gdy ten złapał
mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
Staliśmy i patrzyliśmy sobie w oczy..
Z: Daj zadzwonić. Nie mam telefonu. – podałam mu telefon.
Nawet jak mi go ukradnie, to co z tego? I tak jest mało wart…
Mulat wiął mój telefon, wystukał jakiś numer i przyłożył
telefon do ucha. Po chwili usłyszałam dźwięk dobywający z jego kieszeni. A
jednak miał telefon…
Z: Teraz mam twój numer. Zadzwonię potem. – puścił mi oczko,
odwrócił się i poszedł.
Zajebiście. Ma mój numer. Normalnie szczyt moich marzeń.
__________________________________________________________________________
Chcecie next’a ? Jak tak, to piszcie :D
Kocham Was! ;*
No pewnie, że chcę nexta! Boski jest! Rozwaliłaś mnie swoimi tekstami!!!! :*
OdpowiedzUsuń