Witam Was serdecznie moi kochani! Tak się składa, że naszła mnie ochota na napisanie czegoś konkretnego, więc oto jestem! Poniższy tekst napisałam wczoraj w nocy. Nie mogłam spać i wymyśliłam coś takiego. Imagin jest bardzo krótki, ale jestem z niego w miarę zadowolona. Przekazałam to, co chciałam przekazać. Już od dłuższego czasu siedziało mi to w głowie, więc w końcu przelałam to na papier. Dzisiaj przepisałam wszystko na komputer, więc wstawiam.
Mam nadzieję, że chociaż trochę się komuś spodoba.
Byłabym wdzięczna za opinię w komentarzach ;)
______________________________________________
Kocham go. Przecież nie można kogoś znienawidzić ot tak. Ranił
mnie wiele razy, ciągle to robi. A jednak- wciąż go kocham. Zdradzał mnie,
mówił przykre słowa prosto w twarz. Bez chwili zawahania. Chyba go to bawiło. Lubił
patrzeć jak cierpię, kochał gdy płaczę. Nigdy mnie nie przeprosił. Wystarczy,
że obdarzył mnie jednym głupim spojrzeniem, a ja bez zwłoki mu wybaczałam.
Często nie spałam o nocach, czekając aż wróci. Pojawiał się oczywiście pijany.
Gdy pytałam, dlaczego znowu to zrobił- odpowiadał, że to przeze mnie. Że jestem
dla niego ciężarem, niepotrzebnym balastem. Uwielbiał mną rządzić i to chyba
tylko dlatego ze mną był. W domu mógł pomiatać mną, na imprezach zabawiał się z
innymi panienkami. Oczywiście nasza „miłość” zaczęła się niezwykle pięknie. Pierwsze
spojrzenia, uśmiechy. Romantyczny spacer po parku, przypadkowe muśnięcia
naszych dłoni. Spontaniczne wypady za miasto, namiętne pocałunki. Czułe słowa. Tak,
było po prostu idealnie. Kochałam Harry’ego jak nikogo innego. Dla niego
wyrzekłam się dosłownie wszystkiego. Rzuciłam studia, pokłóciłam się z rodziną,
nawet wyjechałam z kraju. A on obiecywał, że już na zawsze będziemy razem. Że
będzie mnie kochał aż do śmierci. I co? Dlaczego się tak zmienił? A może zawsze
taki był? Byłam nim najzwyczajniej w świecie zauroczona. Widziałam w nim coś
niezwykłego. Coś, przez co nie byłam w stanie oderwać od niego mojego
rozmarzonego wzroku. Myślałam o nim bez ustanku. To jest chyba coś na rodzaj
uzależnienia. Uzależnienie? To chyba przereklamowane, prawda? Uzależnionym
można być od papierosów, narkotyków. Tak jak ja. W pewnym momencie zaczęłam
staczać się na samo dno. Coraz niżej i niżej. Najpierw po prostu paliłam
papierosy. Ot tak, z nerwów. Harry często nie wracała na noc, martwiłam się o
niego. Gdy zaczął mówić mi jaka jestem beznadziejna- uwierzyłam w to. Myślałam,
że zasługuję na ból. Sama wymierzałam sobie kary, po których do dzisiaj zostały
mi blizny na całym ciele. Niektóre już całkiem zagojone, inne świeże. Uważałam,
że tak jest dobrze. W końcu Harry zaczął traktować mnie gorzej niż zwykle. Już
nie okazywał mi czułości, nie mówił jak wielka jest jego miłość do mnie. Wtedy zaczęłam
brać narkotyki. Zaczęło się od tych słabszych, które z czasem przestały mi
wystarczać. Aktualnie jestem uzależniona od kilku rodzajów tej diabelskiej
substancji. Crack* jest moim całym życiem, nie potrafię bez niego funkcjonować.
Z tego już nie ma wyjścia. Nie mogę się cofnąć, zawrócić. Nie naprawię błędów
przeszłości. Chciałabym móc powiedzieć, że gdybym mogła cofnąć czas, wolałabym
nie poznawać Harry’ego. Ale to nieprawda. Nadal go kocham, nie żałuję chwil,
które razem spędziliśmy. Jak to możliwe? Przecież wiem, że on nie odwzajemnia
mojej miłości. To tak cholernie boli. Stoczyłam się. Przez niego. Nigdy nie
przeprosił.
~*~
Dziewczyna stała na krawędzi betonowego mostu, kurczowo
trzymając się chłodnej barierki. Łzy niemiłosiernie cisnęły się do jej oczu,
więc pozwoliła im swobodnie spłynąć po jej bladym policzku.
- Rose! Stój, co ty robisz?! – spanikowany chłopak zaczął
biec w stronę kobiety.
- Nie zbliżaj się do mnie. – dziewczyna wysyczała zapłakanym
głosem.
- Nie rób tego. – powiedział łagodnym tonem, stając kilka
metrów za nią.
- Muszę. Ty mnie do tego zmusiłeś. – odpowiedziała wycierając
łzy rękawem swojej bluzy.
- Bez ciebie nie dam sobie rady, nie przeżyję tego! –
wykrzyczał chłopak upadający na kolana.
- Nie potrzebujesz mnie. – powiedziała dziewczyna delikatnie
się uśmiechając. – Kochałeś mnie?
- T-tak. Kochałem cię i nadal kocham! Bardzo cię kocham! Proszę
cię, nie rób mi tego. Nie zostawiaj mnie. – po jego twarzy spłynęły setki
gorzkich łez. – Przepraszam Cię Rose.
- Kocham Cię Harry.
Skoczyła.
~*~
Pogrzebali ich obok siebie. Teraz już nic ich nie rozłączy,
nic nie przeszkodzi w miłości. Harry udowodnił,
że kochał Rose. Skoczył za nią. Nie przeżyłby bez niej. Tam na górze nie
pohamują ich żadne złe słowa, używki. Ich dusze zaznały spokoju. Rose uwolniła
się od wszelkich trudów tego świata, a Harry w końcu zrozumiał swoją miłość do
tej dziewczyny.
Tak zakończyła się
ich historia. Za życia- zagubieni, po śmierci wreszcie odnaleźli siebie.
Na zawsze razem.
<333
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
nadzieja-jestzawsze.blogspot.com
przypadek-niesadze.blogspot.com
Miłego popołudnia :)
Wow! Niesamowity <3 <3 <3 kocham soł macz!!! <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńCzemu ty tak świetnie piszesz? No dlaczego ja się do cholery pytam??? Dlaczego twoje imaginy wywołują u mnie taką emocjonalność??? To znaczy inne też, ale twoje to wszystkie tak na mnie działają!!! ja nie mogę!!! <3
kocham cię! Tak strasznie mocno cię kocham za to, co robisz <3 Ze piszesz dla nas <3 <3 <3
Dziękuję ci z całego serca za to, że piszesz <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3